niedziela, 29 marca 2015

Supreme Liu An Gua Pian

Herbata: Liu An Gua Pian
Sprzedawca: dragonteahouse.biz
Pochodzenie: Chiny, prowincja Anhui
Rodzaj: Zielona
Data zbioru: 2014
Herbata Liu An Gua Pian należy do dziesięciu największych Chińskich herbat.  Jej nazwa w języku polskim oznacza nic innego, jak "nasiona melona". Nigdy przedtem nie miałem okazji pić tej herbaty, jednak zamawiając pu-erhy z dragonteahouse pokusiłem się również o odrobinkę tej.
Po otwarciu paczki nieco się zdziwiłem, ponieważ jej aromat wcale nie był zbyt mocny, niemniej jednak był bardzo przyjemny - kwiatowy, nieco słodki.
Ceramika została zrobiona przez Andrzeja Bero.
Parzenie: Czajniczek - 100ml; Temp. wody - 70° C; Ilość suszu - 5g
I - 45''
II- 1'10"
III - 1'30"
IV - 2'
V- 4'
VI-12'
Po przesypaniu suszu do wilgotnego czajniczka, buchnął z niego mocno warzywny zapach, z delikatną nutką świeżo skoszonej trawy.
Barwa herbaty przez wszystkie parzenia pozostawała taka sama - delikatna, bladożółta, z lekkimi przebłyskami zieleni.
Jeśli chodzi o smak, to pierwsze parzenie dało całkiem wyraźne parzenie, warzywne, z subtelną, lecz przyjemną goryczką, kojarzącą mi się ze skórką cytrusów. Następne parzenie było moim zdaniem nieco bardziej słodkie, dao się już sklasyfikować warzywa jako szparagi. Po kolejnym zalaniu, do szparagowej nuty dotarł jeszcze smak szpinaku. Jeśli chodzi o kolejne parzenia, smak zaczął powoli stawać się coraz słabszy. Po wykonaniu V parzenia, zauważyłem, że smak jest bardzo słaby, i postanowiłem znacząco wydłużyć czas parzenia, co dało w miarę sensowny efekt, gdyż w parzeniu nadal było czuć dość mocny smak.
Podsumowując, herbata Liu An Gua Pian jest dla osób, które cenią herbatę za delikatną gorycz. Jeśli nie lubimy tej cechy w herbacie, nie jest raczej dla nas. Docenić w niej można również mocne, warzywne nuty.




niedziela, 22 marca 2015

Brazylijska Zielona Herbata

21 Marca to data pierwszego dnia wiosny. Jako, że pogoda bardzo mi dopisała, postanowiłem wziąć jakąś herbatę, i spróbować zaparzyć ją na dworze.
Herbatę, na którą się dziś zdecydowałem, otrzymałem od Rafała Przybyloka, prowadzącego video blog Czajnikowy.pl, za co bardzo serdecznie chciałbym Mu podziękować w tym wpisie.
Jest to herbata pochodząca z bardzo nietypowego miejsca jak dla tej rośliny - z południowej Brazylii.
Susz bardzo przypomina mi yerba mate, która swoją drogą jest tam hodowana na bardzo dużą skalę. Jest bardzo drobny, pocięty na niewielkie, nieregularne płatki. Przed zalaniem suszu wodą pachnie kwaskowo, delikatnie ziołowo.
Zaparzyłem tę herbatę przy użyciu ceramiki wykonanej przez Andrzeja Bero.


Parzenie: Hohin - 100ml; Temp. wody - 80° C; Ilość suszu - 5g
I - 45''
II- 1'10''
III - 1'45''


Po zaparzeniu herbaty, zapach suszu stał się dużo słodszy, przypominał mi zapach liści malin. W smaku natomiast zupełnie nie dało się wyczuć żadnej goryczy. Po przełknięciu naparu, wewnątrz gardła wyczuć można było ostrą kwaśność, której nie czuć było zupełnie w ustach. Podczas kolejnego parzenia zbyt wiele się nie zmieniło, poza tym , że również w smaku pojawiły się nuty liści malin. W następnym parzeniu natomiast, smak herbaty drastycznie osłabł,  a kolejne, dużo dłuższe parzenie zupełnie nic nie wyciągnęło z tej herbaty.
Podsumowując: Herbata ta nie nadaje się raczej do codziennego spożywania, traktuję ją bardziej jako herbacianą ciekawostkę, niemniej jednak uważam, że mimo to jest warta spróbowania.
A czy wy mieliście do czynienia  z herbatami z brazylijskimi, bądź pochodzącymi z innych, nietypowych miejsc ? Jeśli tak, to koniecznie mi o tym napiszcie.

czwartek, 12 marca 2015

Kukicha 2014

Herbata: Kukicha
Rodzaj: Zielona
Pochodzenie: Japonia

Sprzedawca: kokoro.pl
Data zbioru: 2014



Kukicha to zielona herbata, powstająca w pewnym sensie jako produkt uboczny podczas produkcji matchy, senchy albo gyokuro. Moja podobno powstała z krzewów tej ostatniej - zacienionych, by wzrosła w nich produkcja chlorofilu.
Czym natomiast jest sama kukicha ? To nic innego jak zielona herbata z dodatkiem łodyg i patyczków. Powoduje to, że znajduje się w niej zdecydowanie mniej kofeiny, a i napar uzyskuje zupełnie inny, bardzo interesujący smak i aromat. Ku mojemu zdziwieniu, listki niemalże wcale nie są pokruszone.
Przed przesypaniem herbaty do naczyń, jej zapach przypominał mi nieco połączenie yerba mate z suszoną pokrzywą. Po wsypaniu jej do hohina aromat zupełnie zmienił się - zyskał prażone, orzechowe nuty, można by ją nawet porównać do świeżego chleba.

Ceramika, której użyłem do przygotowania herbaty, została wykonana przez Andrzeja Bero, którego blog możecie znaleźć pod TYM adresem.

Parzenie: Hohin - 100ml; Temp. wody - 75° C; Ilość suszu - 5 g
I -  45"
II- 1'20"
III - 1'45"
IV - 1,5h

Herbata po zaparzeniu posiadała bardzo mocną, zieloną barwę. Była też nieco mętna, przez co sprawiała wrażenie wręcz gęstej. Pierwsze parzenie dało napar szparagowy, z mocnym, żywicznym posmakiem - niemalże jak choinka. Kolejne parzenie nie różniło się za bardzo, do tego co mieliśmy wcześniej, dołączyła jednak do tego delikatna gorycz. Wraz z kolejnym parzeniem otrzymaliśmy przyjemne, owocowe nuty - głównie cytrusy, z dominacją cytryny. Do wykonania ostatniego parzenia, postanowiłem użyć kilku kostek lodu, które następnie zalałem chłodną wodą. Czas "parzenia" wynosił wtedy ok. półtorej godziny - aż do całkowitego roztopienia się kostek lodu. Smak tak zaparzonej herbaty okazał się być mocno warzywny, dominowało w nim umami. Po zaparzeniu herbaty zauważyłem, że miałem rację co do suszu - Listki w ogóle nie są połamane.
Podsumowując, kukicha to bardzo interesująca, japońska zielona herbata, zawierająca w sobie m.in łodyżki krzewu herbacianego, dzięki czemu zawiera zdecydowanie mniej kofeiny. Bardzo polecana przede wszystkim do wieczornego popijania.
A czy wy mieliście już styczność z kukichą ? Koniecznie napiszcie mi o tym w komentarzach.




piątek, 6 marca 2015

Bai Mu Tan Bing Cha


Herbata: Bai Mu Tan Bing Cha
Sprzedawca: Czajownia.pl
Rodzaj: Biała/Pu-erh


Herbata, którą dziś wam opisuję, jest dość nietypowa. Została przeze mnie nabyta w maju 2014r, podczas mojej wizycie we wrocławskiej "Czajowni" (Relacja TUTAJ). Jest to biała herbata Bai Mu Tan, jednak sprasowana w "ciastko", niczym herbata pu-erh. Taka kombinacja nazywana jest białym pu-erh'em, ponieważ listki typowe dla herbat białych, zostają przetworzone dokładnie jak pu-erhy. Od maja zdążyła już sobie nieco poleżeć, więc myślę, że nieco dojrzała przez ten czas.
Zaparzyłem ją sobie dość podobnie do tego, jak parzę shengi - Użyłem niższej temperatury niż shu. Zastosowałem do tego celu porcelanowy gaiwan.
Przed przesypaniem suszu do wygrzanego naczynia, nie posiada on zbyt mocnego aromatu, lecz da się wyczuć słodki,owocowo-ziołowy zapach.
Parzenie: Gaiwan - 85ml; Ilość suszu - 5 g; Temp. wody - 80°C
I - 1'20"
II- 1'45"
III - 2'
IV - 2'30"
V - 4'
VI - 12'
Po przesypaniu suszu do gaiwana, aromat stał się dużo bardziej wyrazisty. Wyczuwalne już były cytrusy, głównie cytryny, z nieco ziołowymi akcentami.
Pierwsze parzenie było niesamowite. Smakowało bardzo mocno brzoskwiniowo, niczym ice tea. Wraz z kolejnym parzeniem doszła miodowa słodycz, a w następnym, w smaku pojawiły się cytrusy oraz delikatna gorycz. Czwarte parzenie stało się bardziej ziołowe. Szóste parzenie, mimo bardzo długiego czasu parzenia, dało bardzo wyraźny smakowo napar, co nieco mnie zaskoczyło, bo nie było wciąż czuć żadnej cierpkości.
Bai mu tan bing cha, to herbata na którą zdecydowanie warto zwrócić uwagę. Ma bardzo wyraźny, słodki smak, oraz zawiera dużo teiny. Myślę, że jeśli poleży u mnie jeszcze jakiś czas, pojawi się kolejny wpis o niej.
A czy wy mieliście do czynienia z białymi pu-erhami ? Jeśli tak, koniecznie opiszcie w komentarzach wasze doznania.