niedziela, 25 stycznia 2015

Yu Run Menghai Dayi Puerh 2011 ripe

Herbata: Yu Run Menghai Dayi Puerh 2011
Sprzedawca: dragonteahouse.biz
Fabryka: Menghai
Pochodzenie: Chiny, Prowincja Yunnan
Rodzaj: Pu-erh
Gatunek: Shu;cooked;ripe
Data zbioru: 2011


Najwyższa pora wrócić do pu-erh'ów. Liczę na to, że uda mi się opisać je wszystkie nim skończy się zima, choć wcale nie zostało mi ich zbyt wiele. Czasu za dużo również nie mam, choć jakby nie patrzeć to zimy za oknem praktycznie nie ma. Nie przeciągając - dzisiaj opiszę wam kolejną herbatę z fabryki menghai. Tym razem jednak - rocznik 2011.
Susz herbaty jest bardzo mocno sprasowany. Jak na pu-erhy jest dość mocno wonny, choć tym razem niestety nie na plus - jest on bowiem bardzo morski, wręcz rybny. Wydaje mi się, że gdyby leżakował u mnie nieco dłużej, udałoby się pozbyć tej nieprzyjemnej woni. Po zwilżeniu suszu, czuć głównie drewno i dym. Zapach kojarzący się mi na ogół z wędzeniem. Jeśli chodzi zaś o zapach naparu, to rybność w ogóle znika. Zostaje słodycz, owocowe akcenty, a nawet delikatnie korzenne nuty.

Parzenie: Czajniczek - 100ml; Temp. wody - 96° C; Ilość suszu - 7,5 g
Płukania : 2
I - 15"
II- 5"
III - 10"
IV - 15"
V - 20"
VI - 45"
VII - 1'

Barwa herbaty z początku była bardzo delikatna, pomarańczowa. Wraz z kolejnymi parzeniami zaczęła przechodzić w czerwień, a na samym końcu widać było niemalże czerń. Przy ostatnich parzeniach, mimo delikatnego smaku, barwa w ogóle nie osłabła.
W pierwszym parzeniu, w smaku wyczuwalna była głównie goryczka, z delikatną ziemistością. Niestety, dało się zauważyć też tę nutkę ryby, unoszącą się również w zapachu. Wraz z kolejnym parzeniem, na szczęście morski posmak zniknął, a na jego miejscu pojawiły się delikatne nutki drewna. Trzecie parzenie, dało nam do tego nutkę czekolady, a wraz z kolejnym, pokazała się też słodycz. Później niestety herbata zaczęła słabnąć. Mimo zdecydowanego zwiększenia czasu, herbata wyraźnie słabła.
Podsumowując - w sumie jest to całkiem ciekawa herbata, jednak zdecydowanie przyjemniejsza byłaby, gdyby poleżała u mnie w szafie jeszcze jakiś czas. Wtedy najpewniej pozbyłbym się niechcianych przeze mnie rybnych nut.
Chciałbym w tym wpisie przeprosić was również, za brak wpisu w poprzednim tygodniu. Było to spowodowane głównie dużą ilością nauki, przez kończący się semestr. Myślę, że w ferie zimowe uda mi się nieco to nadrobić, a tymczasem trzymajcie się ciepło, i do zobaczenia w kolejnym wpisie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz