sobota, 6 września 2014

Tai Ping Hou Kui - "Głowa Małpy" 2014

Herbata: Tai Ping Hou Kui
Sprzedawca: Czajownia.pl
Pochodzenie: Chiny, prowincja Anhui, region Taiping
Zbiór: Wiosna 2014



Dziś naszła mnie ochota na zieloną chińską herbatę, a jako, że nie opisałem Wam jeszcze Tai Ping Hou Kui, padło właśnie na nią. Herbata ta pochodzi z Chińskiej prowincji Anhui. Charakteryzuje się ona, olbrzymimi, ręcznie zwijanymi liśćmi, o czym świadczy fakt, że na każdym z nich możemy zauważyć odbity ślad bawełnianej tkaniny. wszystkie można uznać za prawdziwe dzieła sztuki. Jeśli chodzi o zapach suszu, to kojarzy mi się on delikatnie z morskimi algami. Po zwilżeniu, uwalnia ona lekki ziołowy aromat. Herbatę tę, można parzyć na dwa sposoby: przy użyciu miseczki, oraz długich, przezroczystych szklanek. Z uwagi na brak odpowiedniej szklanki, postanowiłem skorzystać z tej pierwszej metody.



Parzenie: Miseczka - 100 ml; Ilość suszu - 3g; Temp. wody - 80°C
I - 2 min
II - 3 min
III - 7 min




Kolor, uzyskany po zaparzeniu, bardzo mi się spodobał. Był bardzo mocno zielony, jednak pod światło wydawał się żółtawy. Spodziewałem się ujrzeć coś zupełnie innego, gdyż wszyscy zawsze opisywali barwę tej herbaty jako bardzo delikatną.
Jeśli chodzi o smak, to całkowicie mnie on zachwycił. Pierwsze parzenie, było delikatnie słodkawe, z lekką nutą warzyw, oraz minimalną nutką alg. Wyczuwalna była również odrobinka goryczy. Skojarzył mi się on z kosztowaną przeze mnie w marcu awa banchą. Jednak to drugie parzenie zrobiło na mnie największe wrażenie. Było ono zdecydowanie bardziej warzywne, znikła gorycz oraz wodorosty. Ogólnie - coś wspaniałego. Jeśli chodzi zaś o ostatnie parzenie - to mimo, iż użyłem zdecydowanie dłuższego czasu parzenia, bardzo dobrze wpłynął on na tę herbatę. Parzenie to było najsłodsze, z bardzo słabym już posmakiem warzyw. Również okazało się być wspaniałe.
Z pewnością nie odpuszczę sobie zamówienia tej herbaty w przyszłym roku.

Degustacja została przeprowadzona przy współpracy z wrocławską herbaciarnią "Czajownia"



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz